czwartek, 28 lutego 2013

Prolog




Biegła ile sił w nogach, z trudnością łapała oddech jednak wiedziała, że nie może się zatrzymać, nie teraz. Marzyła o tym aby móc przystanąć w bezpiecznym miejscu i dać chwilowe ukojenie swoim poranionym stopom. Nie wiedziała gdzie ma już uciekać, przystanęła na chwilę i rozejrzała się dookoła. Właśnie w tedy zauważyła stary budynek, który dawniej był siedzibą fabryki, teraz jednak odstraszał swoim widokiem. Pomyślała, że ukrywając się tam zyska na czasie, a nawet jak zostanie odnaleziona będzie miała gdzie uciekać. Musiała przedzierać się przez gęste krzaki, które chwytały jej ubranie chcąc spowolnić jej bieg.
- Kurwa, jeszcze tego mi brakowało... - oznajmiła wychodząc z gęstwiny i widząc, że ma zranione ramie. Zręcznym ruchem roztargała już i tak zniszczony rękaw bluzki, a następnie zrobiła z niego prowizoryczny opatrunek.
Drzwi do budynku były zamknięte na kłódkę, także nie było mowy o ich otwarciu lub wyważeniu. Dziewczyna postanowiła poszukać innego wejścia, jednak nie miała zbyt wiele czasu. Nie czekając ani chwili dłużej wzięła leżący koło niej kamień i rzuciła nim w okno, które posypało się w drobny mak. Pomimo zranionej ręki wspięła się na parapet i wskoczyła do środka, miała naprawdę dużo szczęścia bo wylądowała na starym materacu.

Stojąca na kamiennym brzegu postać w skórzanej kurtce z gracją oraz szybkością geparda pochyliła się nad lustrem wody i zanurzyła w niej swą prawą dłoń nie robiąc sobie nic z przeraźliwego zimna. Chłopak wyjął z wody ciemną butelkę, w której znajdowała się pożółkła i zniszczona kartka. Starannie otworzył korek i wyciągnąwszy rulonik, przez dłuższą chwilę zagłębiał się w jego lekturze. Delikatny wiatr muskał nieznajomego po twarzy bawiąc się jednocześnie kosmykami jego kruczoczarnych włosów, które wystawały spod kaptura bluzy. Po zapoznaniu się z treścią kolejnego zadania wyrzucił pergamin pozwalając aby jego płonące resztki beztrosko tańczyły na wietrze. Sam zaś odwrócił się i przystąpił do dalszego pościgu za swą ofiarą.

Dziewczyna obudziła się zlana potem, bała się, że od tej pory nie będzie mogła już liczyć na spokojny sen. Poczuła nagły rwący ból w prawej ręce i ku jej zdziwieniu, rana ze snu była realna.
- Czyżby to wszystko działo się naprawdę? - zapytała sama siebie.


*************************
Zaczynam od początku bo ta przerwa w pisaniu mnie przerażała...
także oznajmiam, że rozdział 1 powinien się tu pojawić do 7marca :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz